Przebywałam w pokoju mojego wujka Richarda słuchając zrządzenia mojej wychowawczyni.
-Veronica spóźnia się na lekcje , pyskuje , nie odrabia zadań domowych w dodatku jej rodzice nie przyszli na żadne zebranie. Wie pan , niektórzy ludzie są pozbawieni szacunku dla nauczyciela – chciała kontynuować wymienianie swoich poglądów, lecz ja jej przeszkodziłam
-Niech pani przestanie wymyślać bzdury . Panie dyrektorze! – powiedziałam lecz mój wzrok zmienił to na ‘wujku’ . On spojrzał na panią Willet i odchrząknął.
-Proszę panią. Przede wszystkim trzeba wziąć pod uwagę że Veronica martwi się o swoją przyjaciółkę-mówił dalej lecz mnie już dawno zaczęła nudzić ta rozmowa i po prostu się wyłączyłam . Nie minęło dużo czasu a wyszłam na przerwę obiadową w stronę stołówki. Ustawiłam się w kolejce z tacą co chwilę przechodząc obok innej półki a to z sokami , a to z babeczkami i innymi smakołykami których bym nie zjadła bo nafaszerowane są tylko chemią. Chwyciłam w rękę wodę i nałożyłam sobie sałatki. To powinno mi wystarczyć. Odeszłam z kolejki i nagle poczułam że spadam z dużą prędkością na podłogę. Usłyszałam głośne śmiechy . Super.
-Ktoś ma tu koślawe nogi – usłyszałam kpinę w głosie Charlesa –Radzę zażywać mniejszą dawkę dziwactwa dziennie – znów śmiechy ze strony uczniów ale najgłośniejszy ze strony całej paczki Chucka. Zaczęłam zbierać sałatę z podłogi i poszłam ją wyrzucić trzymając butelkę wody. Potem ruszyłam ile sił w nogach do toalety. Weszłam do byle jakiej kabiny i zaczęłam płakać. Łzy spływały mi jedna po drugiej . To jakie upokorzenie czułam znała tylko jedna osoba , która oddalona była setki kilometrów ode mnie walcząc o życie.
Charles
Ja , mój brat Erick , Aly , Kyle , Devonne oraz Lena szliśmy ulicami Los Angeles żartując sobie ze szkolnych ofiar.
-Widzieliście jakie łzy miała ta cała Verinica ? Biedulka myślała że jak wygrzebie ciuchy w lumpeksie to każdy będzie ją kochał – śmiała się Alyson na co Devonne kiwnęła głową i wskoczyła na plecy Kyle’a .
-Żałosne – skomentowała Lena. Po chwile doszliśmy do Wielkiej białej willi.
-To my się lecimy - powiedziałem i podszedłem do Leny po czym ją pocałowałem.
-Pa . Kiedyś musisz mnie zaprosić do tego swojego pięknego domku– powiedziała i ucałowała mnie jeszcze raz. Razem z Erickiem weszliśmy dużymi czarnymi drzwiami do wnętrza budynku.
-Spóźnienie – usłyszeliśmy głos naszej szefowej. Była ona wysoką – piękną blondynką. Spojrzałem na zegarek , który wskazywał pięć po czwartej.
-Przepraszamy – odezwał się Erick spuszczając głowę
-Dom sam się nie posprząta. Zostały wam dwa piętra . Parter posprzątała już Regina – rzuciła surowo po czym dodała – Bieżcie się do pracy a potem przyjdźcie do mojego gabinetu bo muszę z wami porozmawiać. Kiwnęliśmy głowami i poszliśmy do małego pomieszczenia przebrać się w ciuchy robocze po czym zabraliśmy odkurzacze zaczynając sprzątać całe dwa wielkie piętra.
Po czterech godzinach wyczerpani odłożyliśmy wszystkie urządzenia oraz środki czystości na miejsce i przebraliśmy się od razu idąc do gabinetu naszej pracodawczyni.
-Usiądźcie – pokazała nam miejsce po czym podeszliśmy i usiedliśmy na sofę. Ona podeszła bliżej nas i również usiadła na fotelu obok.
-Wraz z mężem przeprowadzamy się do Nowego Jorku a dom sprzedajemy – powiedziała głośno i wyraźnie . Moje serce przyśpieszyło bieg. Znaczyło to , że właśnie nas zwalnia. Spojrzeliśmy na siebie. Od czterech lat pracujemy u niej i jej męża. Nasza mama nie jest w pełni sprawna i nie może pracować , tata za to zginął w wypadku samochodowym zostawiając nas z dużym kredytem. Chwyciłem głowę w dłonie oddychając ciężko. Bank mógł nam zabrać dom.
-Wiem , że jesteście w bardzo ciężkiej sytuacji dla tego wykonałam parę telefonów i załatwiłam wam pracę na wakacje. Zaczynacie za dwa dni. Płacą bardzo dobrze bo dziesięć dolarów za godzinę – uśmiechnęła się
-Bardzo jesteśmy pani wdzięczni – ucieszył się Er a ja kiwnąłem głową
-Jest to praca dwadzieścia cztery na dobę w dodatku nie w Kalifornii . Pamiętajcie że to tylko na wakacje . Przez ten czas zacznijcie szukać nowej pracy tutaj – dokończyła.
Veronica
Od dwóch miesięcy Emily przebywa w szpitalu na Florydzie. Ze względu na szkołę rodzice nie pozwolili mi do niej jechać , lecz codziennie dzwonię i wypytuję się o stan jej zdrowia. Do tej pory wszystko jest coraz lepiej co bardzo mnie cieszy. Dzisiaj był ostatni dzień w szkole przed czteromiesięcznymi zimowymi feriami szkolnymi ( czyt. Upalnymi feriami szkolnymi bo nie raz się zdarzyło że w lutym było 30 stopni ). Stałam przy moim wielkim łóżku i spojrzałam na całą górę ciepłych zimowych ciuchów.
-Uważam , że panienka powinna wziąć jak najwięcej grubych polarów. O tej porze w Austrii jest bardzo zimno – Amelia co chwilę dokładała mi ciepłych swetrów i kożuszków. Na wakacje rodzice zabierają mnie jak zwykle do willi w Austrii gdzie mamy swój kurort narciarski.
-Proszę , nie przesadzaj . Idź się sama spakuj , ja dam sobie radę. Jutro o dziesiątej tato zamówił nam samolot więc na LAX * musimy być o dziewiątej – mówiłam a ona tyknęła i wyszła zostawiając mnie samą w pokoju. Włożyłam do pierwszej walizki moje wszystkie ciepłe buty, laczki na basen , trampki i szpilki. W drugą włożyłam kosmetyczkę , masę lakierów do paznokci , szlafrok i inne rzeczy. Ostatnią i największą gigant walizkę zostawiłam no moje ciuchy. Po godzinie pakowanie sama wleciałam do łóżka zapadając w głęboki sen.
Byłam na Florydzie , w szpitalu w którym leczona była Emily. Lekarze biegli do jakiejś Sali. Zaciekawiona poszłam w ich stronę. Ukradkiem oka zerknęłam kto właśnie może umrzeć. Gdy zobaczyłam całą bladą przyjaciółkę zamarłam wtapiając się w podłogę.
-Emily nie ! – krzyknęłam –Nie rób mi tego ! Proszę ! Nawet nie zdążyłam ci powiedzieć prawdy o mnie ! – wbiegłam do Sali i chwyciłam jej dłoń. Trochę zdziwiło mnie że nikt jeszcze nie wyrzucił mnie z Sali. Zauważyłam , że ludzie przenikali przeze mnie. Czyli jestem duchem , tak ? Zignorowałam to i wpatrywałam się w dziewczynę.
-Em, musisz żyć! Proszę … jesteś dla mnie jak siostra . Kocham cię z całego serca . Przepraszam , ze nie zdążyłam ci powiedzieć prawdy o mnie – zaszlochałam – Myślałam , że tak będzie lepiej …
Nagle usłyszałam pisk aparatury .
-Nie – szepnęłam. W Sali zapadła cisza.
-Niech któraś z pielęgniarek pójdzie powiadomić rodziców zmarłej – wziął głęboki wdech – i przekaże kondolencje ode mnie – dokończył a ja krzyknęłam na całe gardło.
Zalana potem obudziłam się i podniosłam do pozycji siedzącej. Zaczęłam histerycznie płakać.
Co jeśli faktycznie nie zdążę powiedzieć jej prawdy ? Żyła bym w wiecznym poczuciem sumienia .
Odepchnęłam te myśli i wycierając łzy spojrzałam na godzinę. Miałam jeszcze godzinę do odjazdu. Wstałam i poszłam się myć. Ubrałam uszykowane rzeczy i wyszłam z pokoju zabierając wczoraj spakowaną torebkę.
-Dzień dobry – przywitałam się z Amelią – Co ciekawego na śniadanie ? – spytałam
-Dzień Dobry – uśmiechnęła się – pełnoziarnisty chleb tostowy z pesto i mozzarellą – Mogła, się domyśleć bo pachniało w całym domu. Uśmiechnęłam się
-Pycha – podeszłam do talerza i wzięłam do ręki gorącego jeszcze sandwicha.
Zanim się obejrzałyśmy byłyśmy na lotnisku witając się z moimi rodzicami.
-Jak tam u Emily ? – spytała się mnie moja mama – wysoka , brązowowłosa naprawdę ładna kobieta o porcelanowej cerze.
-Wczoraj rozmawiałam z jej rodzicami. Podobno wszystko zmierza ku końcu. Za trzy miesiące ma wyjść z kliniki. Potem państwo Strustad chcą zabrać ją na miesiąc wakacji do Teksasu by odpoczęła od wszystkiego na świeżym powietrzu – powiedziałam
-Bardzo się cieszę , że wszystko zmierza ku dobremu – odpowiedziała
-Zapraszam na pokład – podeszła do nas stewardesa , która lata z nami od kiedy miałam siedem lat . Kiwnęłyśmy głowami i wąskimi schodkami weszliśmy wszyscy ( ja , mama , tata, Amelia ).
Gdy byliśmy w środku rozsiedliśmy się po dużych skurzanych fotelach. Ja od razu chwyciłam magazyny o modzie , które wisiały przy ścianie samolotu.
Piętnaście minut później byliśmy już w powietrzu. Oglądałam jak Amelia wykorzystuje stewardesę ciesząc się , że przez chwilę ona może być obsługiwana. Nie raz wprowadzało mnie i moich rodziców w śmiech. W pewnym momencie mój tata stwierdził , że czas zagrać w kalambury.
-Nie ! Tato nie ! – śmiałam się błagając by do tego nie doszło . Bo przecież nie ma tej gry bez alkoholu a do Austrii zostały nam sześć godziny lotu.
-Oh kochanie daj spokój – śmiała się mama wstając ze swojego miejsca . Chwilę później wszyscy siedzieliśmy obok siebie na długiej sofie a stewardesa podała nam po kieliszkach zgrabnie lejąc szampana .
Jako pierwszy poszedł mój tata . Stanął na środku w rozkroku i udawał że ma gitarę. Biegał w tę i z powrotem starając się wyglądać profesjonalnie. Wszyscy śmialiśmy się z niego krzycząc by przestał. Po chwili zaczęliśmy buczeć i robić kciuki w dół .
-Za proste ! – krzyknęłam moja mama -Malcolm Young kochanie . Jesteś mało przewidywalny wybierając gitarzystę twojego ulubionego zespołu – ucałowała go moja mama zajęła miejsce mojego taty , który po chwili siedział obok mnie.
-A teraz uwaga – powiedziała szeptem . Związała swoje włosy w kucyk i wzięła jakąś pomarańczową apaszka zarzucając ją na głowę . Nim cokolwiek zaczęła coś robić głos zabrał mój tato.
-Zakonnica ? – spytał ciekawy a jego żona wytknęła mu język i kiwnęła głową na nie.
-Ed Sheeran ! – krzyknęłam Amelia . Zaczęłam się głośno śmiać widząc zdziwienie mojej mamy.
Po chwili wszyscy zaczęli zwijać się ze śmiechu bo Amelia Wstała tak energicznie że zwaliła przy tym mnie na ziemię a ja stewardessę , która szła do nas z kolejnym szampanem.
Amelia stanęła na środku i powiedziała , że jest to przysłowie . Wzięła jakąś kartkę i narysowała na niej cegły po chwilę głowę waliła w tę kartkę uważając by jej nie podrzeć. Chwilę myślałam co to może być i po chwili wstałam szybko
-‘Głową muru nie przebijesz’ Oh tak kochanie ! Jestem mądra ! – krzyknęłam na co Amelia się nieco rozzłościła , że tak szybko musiała zejść wywołując u nas znowu śmiech.
-To teraz ja – stanęłam na środku starając się udawać jemiołę . Wywołało to u każdego kupę śmiechu do takiego stopnie że tarzaliśmy się po podłodze. Nawet namówiliśmy stewardesę do gry z nami.
Tak minął nam cały lot oczywiście wliczając nasze drzemki. Przygotowani do lądowania usiedliśmy na miejscach zapinając pasy. Oglądałam pięknie wzniesione i ośnieżone góry. Widok ten zapierał w piersiach i choć było już ciemno i co roku go widziałam to zawsze mnie zaskakiwał.
Charles
-Wow – usłyszałem słowa Ericka , ale miał racja Austra jest przepiękna w zimę. Właśnie !
To tutaj wysłała nas nasz była szefowa – Margaret .
Jesteśmy na lotnisku czekaliśmy aż przyjedzie po nas jakaś pokojówka. Po chwili zobaczyłem bardzo ładną młodą blondynkę która trzymała karton z naszymi imionami . Podeszliśmy do niej .
-Ja jestem Charles a to Eric – wskazałem na mojego młodszego brata
-Cześć wam . Ja jestem Angela – uśmiechnęła się i wskazała nam czarnego nowego Jeepa. –Wsiadajcie. Za trzy godziny przylatują państwo Brin. Już ogarnęłam wszystko tylko zostały detale. Ich córka jest strasznie na to wyczulona , ale o fajna dziewczyna – mówiła a my weszliśmy do samochodu-Mam nadzieję , że umiecie gotować – spytała
-Ja umiem . Chucka lepiej w to nie mieszać – zaśmiał się Erick po czym dostał ode mnie w ramię.
-Dobra . Trzeba przyszykować kolację. Wina przywieźli już wczoraj. Aha ! Pokój będziecie dzielić między sobą. Jest już on przygotowany – dokończyła . Reszta drogi przebyła w milczeniu i oglądaniu widoków. Po chwili wyjechaliśmy z wioski i wjeżdżaliśmy na jakąś górę. Po piętnastu minutach byliśmy na miejscu. Willa zapierała dech a piersiach.
-Niesamowite co ? Za domem znajduje się dziesięciokilometrowy stok narciarski należący do państwa Brin dlatego karnety mamy gratis –powiedziała Angie a ja kiwnąłem głową
-Tak … Pięknie tu i może nauczę się jeździć na desce – odwróciłem się by zobaczyć reakcję mojego brata . Ten stał z otwartą buzią co mnie rozśmieszyło. –Stary bo zaraz coś ci tam wleci – zażartowałem .
Godzinę później .
Bagaże były rozpakowane a ja chodziłem po domu i myłem lustra przy okazji starając zapamiętać każdy pokój i gdzie co się znajduje. Erick i Angela gotowali kolację. Nagle usłyszałem straszny hałas dobiegający z dworu. Szybko zbiegłem na dół.
-Co to do cholery jest ? ! – krzyknąłem . Angie wytarła ręce w fartuszek po czym go zdjęła.
-Przylecieli – odezwała się i poszła jeszcze do jadali patrząc czy wszystko tutaj gra.
-Przylecieli ? – spytał z kpiną Erick .
-Weźcie kurtki i chodźcie przed dom . Trzeba ich przywitać – powiedziała po czym poszliśmy za nią na wąski korytarz zabierając kurtki i buty. Dom ogólnie urządzony był bardzo oryginalnie. Staroświecki , lecz nowoczesny. Kuchnia idealnie to odzwierciedlała. Meble były w stylu osiemnastowiecznej Anglii a przy szklanym stole wisiał nowoczesny obraz Merlin Monroe. Gdy wyszliśmy na dwór zobaczyliśmy czerwono biały helikopter który nie wiadomo dla czego miał namalowanego różowego zupełnie nie pasującego dmuchawca. Zdziwiłem się lekko.
-Pewnie myślicie dlaczego jest tam ten różowy dmuchawiec – krzyczała – Kiedy kupowali ten helikopter chcieli by zawsze było widać, ze jest on ich. Czerwony to ulubiony kolor pana Sergey’a a biały jego żony Lindsay . Dmuchawiec wymyśliła ich córka. Miała wtedy sześć lat więc jej ulubionym kolorem był różowy a że uwielbiała dmuchawce właśnie jego chciała widzieć na tle. A tamta muszka (kokarda) która jest z drugiej strony to wizerunek ich syna James’a . Jest on nieziemsko przystojny i bardzo elegancki. Stąd ta muszka – skończyła bo chyba głos jej wysiadł po tym całym przekrzykiwaniu helikoptera. W końcu wylądował . Drzwi się otworzyły i pierwszy wyszedł – chyba pan Sergey .
-Cześć Angie ! – krzyknął po czym dziewczyna podeszła do niego a on ją mocno przytulił po czym podszedł do nas i podał nam rękę .
-Jestem Sergey . Miło was poznać chłopaki – zaśmiał się. Było czuć od niego alkoholem , lecz nie było widać ze jest pijany. Potem wyszła jego żona Lindsay . Również uściskała dziewczynę. Widać że na prawdę ją lubią. Za chwilę kobieta podeszła do nas i uściskała przyjaźnie.
-Cześć chłopaki . Mąż mówił mi że jesteście z Los Angeles – powiedziała do nas z szerokim uśmiechem –Mówię wam lepiej trafić nie mogliście – puściła nam oczko po czym odeszła. Kolejna była jakaś kobieta . Śmiała się głośno. Wyglądała na ok. trzydziestkę. Po jej opasce domyśliliśmy się , że jest to pokojówka. Za nią wyszła młoda dziewczyna. Również miała uśmiech przyklejony do twarzy , lecz gdy przyjrzeliśmy się jej z bliska obaj zamarliśmy.
-Stary widzisz to co ja ? – szepną do mnie a ja kiwnąłem głową na tak.
-Angie ! – krzyknęła rzucając się na swoją ‘koleżankę’ –Co u ciebie ?
-A ok ok a u ciebie ? – spytała przytulając dziewczynę
-Może być – zaśmiała się
-Mamy nową obsługę – powiedziała po czym wskazała na nas ręką . Ona odwróciła głowę w naszą stronę . Torba którą trzymała w dłoni nagle spadła na ziemię.
Zakończyłam tragicznie , tak wiem o tym ! Lecz pocieszę (lub nie) , że mam ferie - czyli więcej czasu na pisanie rozdziałów ! Mam nadzieję , że poraz kolejny zaskoczyłam was obrotem akcji. Do następnego rozdziału.
Xoxo WerkQ
Świetny, dziewczyno padłam, niespodziewałam się tego drugi rozdział a tak cudowny*.* Czekam na kolejny <3 Ciekawe co bd sie działo;***
OdpowiedzUsuńSwietny! A ja czekam na kolejny eeej co to za zakończenie ;( Czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuń[Proszę o wybaczenie za umieszczenie spamu. Nie mogłam nigdzie znaleźć spamownika, a zawsze szukam - nie znalazłam też informacji o niechcianych reklamach. Proszę mnie nie obdzierać ze skóry :c Zostawiam reklamę, ponieważ mam nadzieję, że mój blog przyda się jak największej liczbie osób. Jeśli spam Ci nie odpowiada, usuń go]
OdpowiedzUsuńWielokrotnie miałeś ochotę przeczytać coś dobrego, ale na blogowych katalogach gubiłeś się w gąszczu zarejestrowanych opowiadań? Linki nie działały, blogi zostały zawieszone, usunięte albo po prostu Cię nie zainteresowały? Czas, by to zmienić! Recenzerr powstał dzięki pewnej osobie, która miała dość szukania tygodniami odpowiedniego opowiadania dla siebie. Czujesz się podobnie? W takim razie Recenzerr to miejsce dla Ciebie.
Czy to blog z recenzjami innych, ocenami? Ależ skąd! Recenzerr to miejsce, gdzie promowane są jedne z najlepszych blogowych opowiadań. Artykuły zawierają ciekawe opisy, których nie pisał autor, a czytelnik. Opisy, które przedstawiają to, co już jest i wyrażają jednocześnie opinię. Oprócz tego znajdziesz informacje o opowiadaniu, stylu pisania autora i jego zamysłach, fabule oraz krótkie wywiady z autorami opowiadań. Ale uwaga, na Recenzerr zgłosić się nie można. Dzięki temu blogi zostają odsiewane, a spośród nich wybrane "te najlepsze".
Na co czekasz? Jeśli masz ochotę znaleźć coś dla siebie, zajrzyj na Recenzerr! Szukasz opowiadania z konkretnej kategorii, ale nawet tutaj go nie ma? Nie martw się! Napisz prośbę o znalezienie dobrego opowiadania o konkretnej tematyce, a ktoś zrobi to za Ciebie! Tym razem nie utoniesz w morzu nieciekawych tekstów, możesz być pewien.
[http://recenzerr.blogspot.com]
Ja proszę, błagam dodaj jakiś nowy rozdział. ^^ Codziennie sprawdzam czy coś dodałaś, a tu pustka, proooszę? *_*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJeśli nie chcesz trafić na czarną listę to lepiej dopełnij regulaminu!
OdpowiedzUsuńSzablon na twoim blogu pochodzi z szablonownicy. Jak pobierasz to musisz w widocznym miejscu wstawić link lub button.
Usuńmam pytanie: w jakim
OdpowiedzUsuńwieku jest Ronnie ?
Świetne i tego się nie spowdziewałam =-]
OdpowiedzUsuń