wtorek, 19 marca 2013

Rozdział trzeci


Kiwnęłam głową nie mogąc uwierzyć co właśnie widziałam. Torba , która przed sekundą spadła mi na ziemię podnosiła Amelia , również będąc zła na nową obsługę. Miałam ochotę do nich podejść i kazać wracać do LA , lecz wtedy dostało by mi się za złe zachowanie. Podeszłam do nich ‘chcąc się z nimi przywiać’ lecz Amelia szła za mną jak cień. Odwróciłam się do niej.
-Przy moim siedzeniu został mój Ipad – powiedziałam surowo a ona zrezygnowana wróciła się w stronę helikoptera.
-Co wy tu do cholery robicie ?! - krzyknęłam szeptem , tak by nikt nie słyszał. Najpierw spojrzałam się na Charlesa , który był równie zszokowany i zmieszany co  jego brat i ja. Wziął głęboki oddech i już chciał coś powiedzieć lecz szybko podniosłam otwartą dłoń ku górze. – Albo wiecie co ? Nie chcę tego wiedzieć. Nie znamy się. A teraz podajcie mi ręce bo rodzice patrzą. Chłopacy z otwartymi buziami podali razem dwie dłonie w moją stronę. Po kolei je uścisnęłam i odeszłam w stronę rodziców.
-Od kiedy to zatrudniasz mężczyzn do prac domowych ? – spytałam się mojego taty zakładając rękę na rękę. 
-Margaret zadzwoniła do mnie. Prosiła mnie o pracę dla tych braci. Podobno są po uszy zadłużeni  a rodzice nie pracują – Zszokowana kiwnęłam głową na słowa taty. Są w sytuacji zupełnie odwróconej od mojej. –Idźmy do domu – powiedział.


Jedząc kolacje podawaną przez Ericka myślałam o tej całej zaistniałej sytuacji. Co jeśli się wygadają? Wtedy będzie po mnie. Westchnęłam. Nagle tata nie wiadomo skąd wyją dzwonek podobny do tego co ma św. Mikołaj i zaczął nim dzwonić. Przyszła Angie z chłopakami a ja wstałam wyrywając z dłoni mojego ojca dzwonek.
-Cholera tato , zaraz pękną nam wszystkim bębenki słuchowe – zwróciłam mu uwagę . Ten spojrzał na mnie kiwając palcem.
-Czas na kalambury  ! – krzyknął . Parsknęłam śmiechem , Angela podskoczyła , Charles i Erick nie wiedzieli co ze sobą zrobić a mama pocierała dłonie nie mogąc się doczekać – Ver ! Ty pierwsza a wy siadajcie ! – zwrócił się do obsługi. -Ja jestem z mamą, Amelią i Erickiem , a ty Ver będziesz z Angelą i Charlesem- powiedział mój tata  a ja skrzywiłam się
-Nie obraź się ale graliśmy w to całą drogę – zauważyłam biorąc do ręki kieliszek w winem –Przepraszam was ale idę się położyć  - powiedziałam i wstałam z miejsca biorąc ze stolika obok mój telefon . Następnie pobiegłam schodami na piętro. Otworzyłam drzwi do pokoju. Pierwsze co zrobiłam to rzuciłam się na łóżko . Jutro rozpoczyna się sezon narciarski , tata leci do Niemiec na spotkanie biznesowe , ale także przyjeżdża mój brat Ethan ze swoją dziewczyną. No przynajmniej tak mówił pół roku temu. Ostatnio kiedy z nim rozmawiałam przez telefon był na Florydzie ze swoją nową dziewczyną. Bardzo chciałabym ją poznać. W pewnym momencie usłyszałam stukanie do drzwi.
-Proszę powiedziałam cicho przytulając się do świeżej kłody – Do pokoju wszedł Erick z moją walizką. Nic nie mówiąc postawił ją przy drzwiach i odszedł. Ja podeszłam do mojej wielkiej szafy i wyciągnęłam z niej pidżamę .
Niedługo potem spałam w  moim łóżku.


Rano obudził mnie hałas lądującego helikoptera , który zawiezie mojego tatę na lotnisko. Spojrzałam na zegarek w komórce. Była godzina dziesiąta. Wstałam z łóżka kierując się do garderoby. Wyjęłam z niej bieliznę , legginsy , spodnie narciarskie w kolorze ugru , czarny golf oraz kurtkę narciarską w kolorze jasnego brązu. Ubrałam się trzymając kurtkę w rękach i zeszłam na śniadanie. Pachniało przepięknie , bo ciastem z piekarnika. Weszłam do kuchni widząc Amelię , która właśnie pod nos podstawiła mi talerz z dwiema kanapkami chrupkiego pieczywa z plasterkiem łososia i łyżeczką kawioru.
-Amelio , kocham cię . Dziś właśnie na to miałam ochotę – uśmiechnęłam się . Zauważyłam też , że w kuchni stoją jeszcze bracia i Angela.
-Idziecie dziś na stok ? – spytałam a Angela kiwnęła głową na nie.
-Dziś mi się nie chce , wolę posiedzieć i pograć w Xbox – zaśmiała się a ja kiwnęłam głową , że  rozumiem
-A wy ? – spytałam chłopaków. Oni dość zmieszani , że się do nich odezwałam powiedzieli , że mają zamiar iść.
-Powiedźcie w kasie , że jesteście od nas i pokażcie im to – wyjęłam z szafki dwa małe identyfikatory Wzięłam z szafki długopis i podpisałam je imieniem i nazwiskiem chłopaków – Trzymajcie. Pokazując to macie darmowy sprzęt na snowboard i narty  - powiedziałam i przekazałam im ich ‘prezenty’ .
-Dzięki – odpowiedzieli . Dojadłam jeszcze pieczywo i poszłam do przedpokoju ubrać buty na snowboard i kurtkę.
-Amelio , gdzie jest mama ? – spytałam
-Godzinę temu poszła jeździć na nartach – odpowiedziała – A ja do panienki dołączę gdy tylko się przebiorę  - dodała.
-Dobrze – ubrałam się i wyszłam przed dom biorąc moją deskę. Następnie obeszłam cały ogród i byłam już na stoku , który należy do moich rodziców. Ma on 10 km. Dł. Więc całkiem pokaźna suma. Można się najeździć. Mój dom stał na samej górze , dlatego zawsze podatuje po nas helikopter bo w Okół jest stok . Przypięłam stopy do mojej ciemnobrązowej deski i zaczęłam zjeżdżać. Potrafiłam już jeździć od szóstego roku życia , więc nie miałam z tym problemu. Przed sobą zobaczyłam wysoką górkę do skoków więc rozpędzona na nią wjechałam i skoczyłam robiąc obrót w powietrzu. Kiedy byłam już na ziemi jechałam dalej co jakiś czas gdzieś wjeżdżając lub skacząc z takich dodatkowych górek. Na nartach również potrafiłam jeździć , lecz moją miłością była jedna deska a nie dwie. Po dziesięciu minutach byłam już na dole widząc bardzo długą kolejkę ludzi. Odpięłam jedną nogę i jechałam jak na hulajnodze omijając całą kolejkę. Parę osób krzyczało na mnie lecz ja to ignorowałam i przy płotkach , które otwierały się na chipy  ja przejechałam pod spodem. Widząc to podszedł do mnie strażnik , lecz ja się przedstawiłam i było ‘ po kłopocie ‘ . Ustawiłam się do wejścia do gondoli i nagle obok mnie zjawili się Charles z Erickiem . Przewróciłam oczyma stawiając deskę do nadjeżdżającej maszyny.
Pól minuty później jechaliśmy na szczyt góry zamknięci w niedużej granatowej kopule. Usiadłam na ciemną kanapę oglądając widoki. Czekała nas długa … Dobrze  Bardzo długa na dzień dzisiejszy podróż , ponieważ wjechanie na górę trwa dwadzieścia minut. Wyjęłam mojego białego Samsunga Galaxy S III i wybrałam numer mojej przyjaciółki. Przyłożyłam telefon do ucha i czekałam aż usłyszę jej głos, lecz włączyła się sekretarka. Zrezygnowana włączyłam sobie gry i zaczęłam grać w wyścig samochodowy.  Nagle usłyszałam dzwonek telefonu , ale nie mojego tylko chłopaków. Automatycznie podniosłam głowę w ich stronę.
-Cześć kochanie – odezwał się Charles . Chwila ciszy i znów mówi – A nic właśnie jesteśmy w Austrii, tylko ja muszę kończyć , pa- odłożył telefon. Krótko i zwięźle . Cóż za kochający się ludzie. Zaśmiałam się pod nosem.
-Coś nie tak ? – spytał Pan Zakochany.  Czy oni jeszcze nie zauważyli , że to co robią jest totalnie idiotyczne?
-Nie , po prostu śmieszy mnie ta wasza kłamliwa gierka – odezwałam się odważnie
-Aha , odezwała się ta święta , która nigdy nie skłamała – zakpił Erick , lecz mnie to wcale nie ruszyło. Jestem już na  to uodporniona i to jeszcze właśnie przez ich wieczne zaczepki. Teraz tylko role się odwróciły. W tym momencie nie muszę siedzieć cicho i robić za małą dziewczynkę.
-Ta święta robi to bo chce żyć normalnie i nikomu nigdy nie mówię o sobie co się łączy z tym , że wiecznie nie kłamie . Za to wasze życie tylko się na tym opiera. Nie wiem co wy widzicie w tym całym udawaniu bogaczy. Jeden wielki cyrk – odpowiedziałam im odwracając głową w stronę okna by zobaczyć jak długo będzie jeszcze trwała podróż.
-Nie wiem za to co ty widzisz w biedzie – po długiej ciszy odezwał się starszy z braci. –Całe życie pomagamy naszej mamie , wychowywaliśmy się bez ojca . Czy to trudny do zrozumienia jest fakt , że nam też coś się od życia należy ? – spytał zmieniając ton z łagodnego na coraz ostrzejszy.  Westchnęłam .Zrobiło mi się ich szkoda , a przez pewną chwilę zapomniałam o krzywdzie jaką mi wyrządzali . Nie raz po powrocie ze szkoły nic nie robiłam tylko płakałam do poduszki.  Niepotrzebnie rozpoczęliśmy tę rozmowę.  Mogliśmy dojechać na szczyt góry w ciszy. Tylko , że ja jak coś zacznę nie potrafię tego skończyć. Taki zły nawyk.
-Przykro mi  - naprawdę . Tylko podczas gdy odbębnialiście ‘to co się wam od życia należy’ krzywdziliście po drodze tyle osób.  Skoro sami nie macie tak dobrze jak byście chcieli nie roznoście tego po reszcie ludzi. – po raz kolejny spojrzałam w okno sprawdzając gdzie jesteśmy. Zostało nam ok. pięciu minut drogi.
Erick chciał coś powiedzieć , lecz kiedy wziął powietrze do płuc mój telefon zadzwonił. Myślałam , że to Emily , ale na wyświetlaczu pojawiło się imię syna znajomych rodziców. Tobias. Przystojny , bogaty i zboczony do potęgi drugiej. Lubiłam go , lecz nie było pomiędzy nami chemii takiej jakiej pragną nasi rodzice. Poza tym , on cały czas maca mnie jak opętany. Ja szczerze mówiąc uwielbiałam od zawsze robić sobie z niego potocznie mówiąc ‘jaja’ .Jęknęłam dosyć głośno i odebrałam.
-Tobias ! – sztucznie się ucieszyłam – Jak miło , że dzwonisz -  mówiłam z uśmiechem i zaciśniętymi zębami .
-Cześć  Cycuńku , dzwonię bo chcę ci powiedzieć , że nie mogę się doczekać jak  jutro do was przyjedziemy – powiedział entuzjastycznie. Po pierwsze. Jak on mnie nazwał? To jest jakiś żart? Po drugie. Czy on powiedział , że jutro do nas przyjedzie?
-Jej ! Super ! Teraz też się nie mogę doczekać jutra. A…- chciałam powiedzieć coś w sensie : ‘A na jak długo u nas zostaniesz Tobiasku lecz przerwał mi szybko , bardzo szybko mówiąc.
-Co powiesz , na pomysł kochania się na szczycie jakiejś góry ? O ! O ! Albo kochaniu się w gondoli a potem na szczycie góry ! – mówił jak na haju a ja zakrztusiłam się powietrzem . Miałam ochotę się śmiać lecz udałam , że jego pomysł mi się podoba i dodałam od siebie swoje pomysły.
-Tak ! To jest genialny pomysł ! Możemy się jeszcze przebrać za postacie z bajek w wersji niegrzecznej i zaprosimy jeszcze Angelę do wspólnego filmowania nago po śniegu ! – mówiłam głośno udając szczęśliwą i napaloną. Chłopacy spojrzeli się na mnie rozbawieni.
Tobias powiedział coś w stylu ‘łał’ a ja zaczęłam się śmiać.
-A … No tak . Amerykański humor…  Ja będę kończyć . Do jutra , pa – pożegnał się a ja włożyłam telefon do kieszeni spodni. Zaśmiałam się jeszcze raz .
-Wstańcie , wysiadamy – powiedziałam przypinając  lewą nogę do deski. Uśmiechnięta z ‘udanej rozmowy’ wyjechałam z gondoli zjeżdżając z góry.


Po jeszcze dwóch zjazdach poszłam do domu. Odłożyłam deskę i wbiegłam na górę do pokoju. Za chwilkę powinien przylecieć helikopter z Ethanem i jego dziewczyną.  Ubrałam się w miarę sportowo i zeszłam na dół do salonu. Tam włączyłam sobie Xbox . Obok mnie szwendali się bracia i Amelia . Po godzinie obiad był gotowy i obok domu wylądował helikopter.  Uśmiechnięta wyszłam na ogród i patrzyłam jak po schodkach schodzi mój bat z dziewczyną. Ethan jak zwykle przystojny i modnie ubrany , za to jego dziewczyna bardzo , ale to bardzo kogoś mi przypominała. Była ładna , wysoka i szczupła. Podeszli do mnie a ja natychmiast rzuciłam się na brata.
-Cześć mała !- uścisnął mnie mocno. Od zawsze bardzo się kochaliśmy a bardzo rzadko kłóciliśmy
-Hej – uśmiechnęłam się
-Ronnie to moja dziewczyna Anastazja – uśmiechnęłam się do blondynki co ona odwzajemniła. Podałyśmy sobie ręce .
-Gdzie rodzice ? – spytał
-Mama pewnie zaraz przyleci a tata jest w Niemczech wróci jutro . Chodźcie do środka – pokazałam im ręką drzwi. Oni kiwnęli głowami i szybkim krokiem weszliśmy do domu. Mama od razu rzuciła się na Ethana a potem na Ann , która sprawiła dobre wrażenie. Nie wyglądała na wścibską , nieuprzejmą czy fałszywą. Bardziej na przyjazną , kochającą i uczciwą.
Po paru minutach poszliśmy do stołu gdzie zjedliśmy wspólny posiłek . Eth troszkę się zdziwił widząc kto nas obsługuję lecz od razu wyjaśniłam mu całą sytuację.
-Pierwszy raz jesteś w Austrii ? – pytam Anastazję jedząc łososia.
-Tak . Jest tu cudownie. Poza tym lot helikopterem przebijał wszystko – zaśmiała się –Szkoda tylko , że za tydzień muszę wracać do Teksasu – zasmuciła się trochę na co ja od razu zareagowałam
-Możesz przecież zostać. Będziemy tu cztery miesiące…
-Dziękuję , ale nie. W stanach czeka na mnie siostra , która otarła się o śmierć. Muszę do niej jechać.
-Przepraszam , mogłem nie zabierać ci telefonu na wakacjach. Po prostu chciałem się odciąć od świata – mówił na co ja się zdziwiłam bo to było naprawdę szczere .
-Mówiłam ci , że nie winię cię za to  - uśmiechnęła się –Poza tym , Emily też nie jest na mnie zła . Wie ,że się o nią martwię – dokończyła. Ale zaraz. Teksas , otarła się o śmierć , Emily ? Moje oczy otworzyły się szerzej. Upuściłam widelec. Moja warga zadrżała.
-Coś nie tak ?  - spytała
-Nie… To znaczy tak . Muszę do toalety – wstałam szybko i energicznie pobiegłam do siebie do pokoju. Padłam na łóżko . Czy to możliwe , że Emily ma siostrę ?  Nie … Ona nigdy nic o tym nie wspominała . Wszystko dzieje się tak szybko a moja głowa zaraz eksploduje. Wstałam jeszcze z miejsca i weszłam na korytarz kierując się do pokoju Ethana. Rozejrzałam się czy nikogo nie ma i weszłam do środka. Na łóżku leżała torba Anastazji. Z mocno bijącym sercem. Podeszłam do niej  i szybko otworzyłam zamek. Nagle usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju. W ciągu niecałej sekundy odwróciłam się nie nadążając oddychać . Przede mną stał Charles.
-Przesraszyłeś mnie – krzyknęłam szeptem
-Co robisz ? – spytał ciekawy i podszedł bliżej mnie. Po chwili zaśmiał się –Chcesz sprawdzić nazwisko? –spytał a ja kiwnęłam głową – Stanę na czatach – uśmiechnął się delikatnie. Spojrzałam w jego oczy i nagle się uspokoiłam . Moje serce zwolniło bicia a oddech się wyrównał.  Cicho podziękowałam a on odszedł do drzwi. Spokojniej już otworzyłam torebke , znalazłam portwel i otworzyłam go wyjmując dowód osobisty. Amelia Santana Sturstad. Wzięłam głęboki oddech. Teraz to już wszystko się wyda a Em mnie znienawidzi. Jęknęłam cicho i szybko odłożyłam wszytko na swoje miejsce po czym wyszłam z pokoju. Chuck spojrzał na mnie z ciekawością a ja kiwnęłam głową zrezygnowana. Odeszłam od niego idąc schodami na parter. On dogonił mnie i chwycił za ramię.
-Będzie dobrze – uśmiechnął się do mnie jak do jakiejś lecącej na niego dziewczyny. Prychnęłam całkowicie zmieszana. O co mu chodzi ? Najpierw się kłócimy a teraz mnie podrywa. W dodatku Anastazja jest siostrą Emily. Nic tylko się zakopać w jednej z zasp zza okna.



Długo nie było rozdziału. Moje jedyne wytłumaczenie to szkoła . Nie mogę mieć żadnej dwójki z przedmiotu , gdyż groziło by mi to wydaleniem ze szkoły. Jest po prostu ciężko. Jedynie cierpicie na tym wy – czytelnicy za co was bardzo , ale to bardzo przepraszam !
Proszę też o komentarze nie zajmuje to więcej niż minuta a daje naprawdę wielką satysfakcję J
                                                                             
                                                                                 Xoxo WerkQ